Słodki smak remisu

Słodki smak remisu

W dniu dzisiejszym nasza drużyna utrzymała pozycje lidera remisując w Tychach z drużyną tamtejszego GKS-u.

Remis oznaczał dla naszej drużyny wygranie ligi młodzików młodszych i awans do wyższej klasy rozgrywkowej.

W 8 meczach nasza drużyna zdobyła 20 punktów, wygrywając 6 meczy, 2 zremisowała i ani razu nie przegrała strzelając 29 bramek i tracąc tylko 4.

MOSM Tychy - GLKS Wilkowice 1:1

Bramka: Zioło

Skład: Świecak, Janica, Mrowiec, Chowaniec, Cader, Zioło, Kanik, Krupanek, Nowicki,

Wirski, Filipczak, Kania Michał, Kania Mateusz,

W niedzielę (13.06.2015r.) graliśmy mecz o awans z trudnym przeciwnikiem, mianowicie Tychami. Mieliśmy tylko jeden punkt przewagi nad GKS-em więc nie mogliśmy przegrać.

Pierwsza połowa była wyrównana, ale bardzo trudna i nie tylko dlatego, że Tychy nie miały nic do stracenia, ale też ze względu na panujący upał. Mieliśmy kilka sytuacji do strzelenia bramki, lecz piłka w pierwszej połowie nie znalazła się w siatce, ale była bardzo blisko, bo pod koniec pierwszej połowy, z rzutu wolnego, poprzeczkę obił Sebastian Kanik. Pierwsze 30 minut bez bramki w Tychach.

W drugiej części spotkania Tychy zaatakowały i niewiele brakło żebyśmy stracili bramkę, ale naszej bramki bronił Maciej Świecak, któremu Tychy nie mogły po prostu strzelić bramki…

My też zaatakowaliśmy i tak strzeliliśmy bramkę, a kto? Nie kto inny niż nasz kapitan czyli Nikodem Zioło, który strzelił nie do obrony, bramkarz ani nie pisnął, w boczną siatkę. Ten gol dał nam nadzieję, żeby grać i walczyć dalej. Staraliśmy się grać bokami, gdzie trawę zrywali Olek Cader, Kacper Chowaniec, Adaś Krupanek oraz Kamil Nowicki. Postrachem wszystkich obrońców GKS-u był Paweł Wirski, który obił słupek. W środku, piłkę rozgrywali nasze mózgi Nikodem Zioło oraz Sebastian Kanik, a w obronie ścianę postawił Błażej Mrowiec, który był nie do przejścia, nie zapominajmy o naszych rezerwowych, czyli o Mateuszu Kania, Michale Kania, Adrianie Janicy, Piotrku Pawliku oraz Oskarze Filipczaku, którzy w każdej minucie byli gotowi wyjść na boisko i dać z siebie wszystko. Nasz niepotrzebny faul przed polem karnym, niestety skończył się golem dla przeciwnika, lecz piłkę na linii bramkowej złapał Maciek Świecak, ale sędzina... uznała bramkę. Tychy nabrały wiatru w żagle i atakowały dalej, a my nie mogliśmy momentami wyjść z opresji, ale udało się, po ostatnim gwizdku sędziny byliśmy najszczęśliwsi na świecie.

Śpiewaliśmy, krzyczeliśmy po prostu każdego z nas rozpierała duma, ale zasłużyliśmy na to, każdy z nas pozostawił serce na boisku, każdy z nas walczył, a o tym świadczyły… siniaki na naszych nogach. Nie chcieliśmy jednym meczem zepsuć sobie dobrej gry w tym sezonie! I sobie nie zepsuliśmy bo WYGRALIŚMY ligę i AWANSUJEMY dalej i w rundzie jesiennej nie poddamy się i będziemy walczyć jak w tej rundzie!

                                                                                                                                                                  SK

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości